Jesteś tutaj: Nasze treści O gotowości do bycia rodzicem

O gotowości do bycia rodzicem

Autor: Kasia Kropiewnicka

Gdy przyszli rodzice decydują się by zostać rodzicami, zaczynają się szykować. I słusznie!
Coraz częściej weryfikują swój stan zdrowia (i słusznie), zęby, krewka, witamiki. Tylko chwalić taką postawę. Uwaga schodzi konkretniej na przyszłą mamę (bardzo słusznie). Świadome rodzicielstwo.
Gdzieś, między tym wszystkim pojawia się strach. Czy sobie poradzę? Czy będę dobrym rodzicem? Czy dziecko wykluczy mnie z życia zawodowego na poziomie na jakim mi zależy?
Jak mówi stare przysłowie: strach ma wielkie oczy ???? Ale także jest często dobrym doradcą, gdy utrzymuje się na właściwym poziomie - zmusza do refleksji, a ta prowadzi do konkretnych wniosków lub rozwiązań.
Wszystko wyżej wymienione jest jak najbardziej dobre i właściwe, ale...
Tak ALE, ale w tym wszystkim brakuje mi spojrzenia na psychikę. Nie mówią o tym w żadnej szkole rodzenia, ani w gabinecie ginekologicznym ????
Jednak czas ciąży i pierwsze 2-3 lata wyglądają zupełnie inaczej niż nasz poprzedni styl funkcjonowania.

Dziecko to nie "szkodnik", który nam się przyczepił by zatruć nam życie i ubezwłasnowolnić w jakieś formie.
To bezbronna istotka pełna lęków i delikatności w sobie. To malutki człowieczek z wielkim zdziwieniem w sercu, bo wszystko robi i widzi pierwszy raz. To tęskniący dzidziuś do spokoju z brzuszka, gdy głód był zaspokajany od razu, a rytmiczne dźwięki serduszka działały niczym joga dla zmysłów. Prawie 9 miesięcy taki stan trwał. Wyciągnięcie z brzucha nie powoduje, że o tym Maluszek zapomina. Absolutnie nie, ogromnie tęskni za tamtym stanem. Kto wie, może i rok a może i więcej. Na pewno w początkowych miesiącach swojego życia przeraża go sekunda głodu, chłodu etc.
Od nas, rodziców zrozumienie tego stanu rzeczy (niby tak oczywistego) wymaga często ponadludzkich sił. Nie pomaga zmęczenie, złe samopoczucie i milion codziennych spraw, które nie mogą przecież czekać. Jeżeli dojdzie do tego jakaś nieplanowana infekcja, niezrealizowana potrzeba... Rodzi się frustracja. I to przez wielkie F. Rośnie i rośnie i potrafi przyćmić przyjemność bycia rodzicem, tak bardzo, że tego zmęczonego człowieka przykrywa ciemna chmura smutku... I bywa, że ten stan trwa tygodniami... Miesiącami.

Dlatego też tak ważne jest by pamiętać o sobie PRZED CIĄŻĄ! By uświadomić sobie, choć troszeczkę, że nasze życie zmieni się.
(w moim odczuciu na lepsze ???? ) Będzie miało inną dynamikę, inną energie. I zupełnie inne znaczenie będzie miało słowo: swoboda.
Zatem co zrobić?
Najlepiej listę! Tak listę!!!
Listę spraw jakie chcielibyśmy zrobić a odkładamy na wieczne nigdy.
Na ile się da.
Znająć życie, wiele z naszych "jeszsze tylko i zrobię" da się zrealizować na już.
Bo gdy nastanie ten czas, gdy Maleństwo będzie potrzebowało tylko Waszych ramion (tak samo Taty jak i Mamy, Tatę też słyszy gdy rośnie u Mamy) by Wasze myśli nie uciekały do spraw z serii "jeszcze tylko...".
Realizujcie się. I z tym poczuciem idźcie kolejną drogą, jeżeli tylko chcecie ????